Działania Warsztatu wydają się w pewnym stopniu reakcją na filmy, które można było oglądać w polskich kinach w latach 60. W naszej pamięci pozostały znakomite debiuty dekady (np. Romana Polańskiego, Jerzego Skolimowskiego, Witolda Leszczyńskiego, Krzysztofa Zanussiego), świetne adaptacje literatury (Rękopis znaleziony w Saragossie, 1964, Popioły, 1965, Lalka, 1968).
Lwią część filmowej produkcji tego okresu stanowiło jednak kino rozrywkowe. Konrad Eberhardt pisał o nim krytycznie: "Te rozmaite żebra Adama, żony dla Australijczyków, zbrodniarze i panny, lekarstwa na miłość, małżeństwa zawierane z rozsądku są zlepkiem najrozmaitszych, podpatrzonych tu i tam pomysłów, bez jakiegokolwiek własnego stylu. Ani w nich szukać fachowości, ani oryginalności." (K. Eberhardt, Komedia pomyłek i jej aktorzy, "Kino" 1967, nr 7).
Młodzi filmowcy proponowali powrót do początków kina, do pierwszych prób awangardowych, do kina czystego, wolnego od zależności literackich i teatralnych. By móc od nowa budować język filmowy, należało zbadać jego podstawy - możliwości rejestracyjne kamery i granice ludzkiej percepcji. Romuald Wierzbicki bada również granice wytrzymałości widza. Wystawia go na trudną próbę przyglądania się procesowi upijania się. W trzech odsłonach ukazuje aktorów, których głos zza kadru nakłania, a nawet przymusza, do picia kolejnych kieliszków wódki. W scenie pierwszej para bohaterów pije alkohol z butelek. W dwóch kolejnych najpierw starszy, potem młodszy mężczyzna siedzą przy stole i wychylają kolejne kieliszki. Obserwujemy stadia ich alkoholowego upojenia od poprawy nastroju, rozluźnienia, po bełkot, przerysowaną gestykulację, trudności z utrzymaniem się na krześle, wzrost agresji. Kamera pokazuje bohaterów w bliskich planach. Wierzbicki nie ukrywa procesu rejestracji, przeciwnie - eksponuje go poprzez głos zza kamery, widoczny od czasu do czasu klaps, sygnał synchronizacji dźwięku, plansze informujące o ilości spożytego alkoholu. Umowność scenografii przywodzi na myśl warunki laboratoryjne. W ujęciach zamykających etiudę ekipa wychodzi w plener. Reporterska, ruchliwa kamera ukazuje człowieka leżącego na chodniku i oddającego mocz, ubłoconego mężczyznę siedzącego na krawężniku, a na koniec pacjentów izby wytrzeźwień. W ujęciu zamykającym film widzimy jednego z nich. W pozycji embrionalnej, nagi leży na drewnianej podłodze łaźni. Wyrazistość puenty budowana jest również przez dźwięk. Ze ścieżki dźwiękowej wyeliminowane zostały wszelkie szmery i słowa. Ujęciom towarzyszą wyłącznie ostre, przeszywające dźwięki, które przywodzą na myśl serie z karabinu. Zakorzeniony w polskiej obyczajowości zwyczaj picia prowadzi do redukcji człowieka do funkcji fizjologicznych. Jeden z bohaterów stwierdza z ironią: "Tragedią tego kraju jest to, że jesteśmy masochistami."
Ironia, a nawet sarkazm wydają się być dla Wierzbickiego podstawowymi narzędziami opisu rzeczywistości. Podobny ton odnajdujemy w szokujących i wywołujących kontrowersje filmach o zbliżonej tematyce z początku lat 70. - w głośnym dokumencie Marka Piwowskiego Korkociąg (1971) i w szkolnej etiudzie Marka Koterskiego Ech (1972).
Katarzyna Mąka-Malatyńska
Produkcja: 1977
Premiera: 1977
Reżyseria:
Muzyka:
Obsada:
-
-
-
-
-
i inni.
Notatki:
Krótkometrażowa etiuda szkolna.
01.150906
(POL) polski,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz